64-700 Czarnków
Os. Parkowe 10
TEMAT KOMPLEKSOWY: CHCIAŁBYM BYĆ KOSMONAUTĄ
TEMAT DNIA: Zmartwienie księżyca
https://www.youtube.com/watch?v=K_KqWr4oHmA
POTRZEBNE BĘDĄ: różne rodzaje klocków
Dziecko buduje z klocków statek kosmiczny, którym można byłoby udać się w podróż kosmiczną.
Dziecko i Rodzic stają jedno za drugim, opierając ręce na partnerze. Poruszają się w dowolnych kierunkach – odbywają podróż kosmiczną. Gdy dotrą na miejsce przykucają – ich statek wylądował na nieznanej planecie. Następnie zamieniają się miejscami i kontynuują podróż.
Czasem ma kształt bułki,
czasem - srebrnego rogala.
Kiedy słońce gaśnie,
on na niebie się zapala.
Wśród gwiazdek, wysoko,
świeci się z daleka,
można już do niego
dolecieć rakietą.
Dziecko rysuje kształt księżyca palcem w powietrzu. Wypowiada się na temat: Czy widziało księżyc i jak on wyglądał?
Mama opowiadała potem, że obudziła się w nocy, bo księżyc świecił jej prosto w twarz.
Wstała z łóżka, aby zasłonić okno. I wtedy usłyszała, że ktoś pochlipuje na dworze. Więc wyjrzała przez okno, ciekawa, co tam się dzieje. I zobaczyła, że księżyc świeci na niebie z bardzo smutną miną, a po brodzie, osłoniętej małą, białą chmurką, płyną mu łzy.
– Co się stało? – spytała nasza mama. – Dlaczego płaczesz?
– Buuu!.... – rozpłakał się wtedy księżyc na cały głos. – Chciałem zobaczyć, jak wygląda z bliska wielkie miasto, spuściłem się na dół, zaczepiłem o wysoką wieżę i obtłukłem sobie rożek!
Księżyc odsunął białą chmurkę i mama zobaczyła, że ma utrącony dolny róg. Wyglądał zupełnie jak nadłamany rogalik.
– Co to będzie! – lamentował księżyc. – Kiedy zrobię się znów okrągły, będę wyglądał jak plasterek sera nadgryziony przez myszy! Wszyscy mnie wyśmieją!
– Cicho – powiedziała mama. – Cicho, bo pobudzisz dzieci. Chodź tu, na balkon, połóż się na leżaku i poświeć mi, a ja spróbuję wymyślić jakąś radę na twoje zmartwienie.
Księżyc podpłynął do balkonu i ułożył się ostrożnie na leżaku. A mama nałożyła szlafrok, pantofle i poszła do kuchni. Cichutko wyciągnęła stolnicę, mąkę, jaja, śmietanę i zagniotła wielki kawał żółciutkiego ciasta. Z tego ciasta ulepiła rożek, taki, jakiego brakowało księżycowi.
– Siedź teraz spokojnie – powiedziała – to ci przyprawię ten twój nieszczęsny rożek.
Okleiła mama księżycowi brodę ciastem, równiutko, i wylepiła taki sam rożek, jak ten, co się obtłukł. Potem wzięła jeszcze parę skórek pomarańczowych i tymi skórkami, jak plastrem, przylepiła ciasto do księżyca.
– Gotowe! – powiedziała. – Za kilka dni rożek ci przyrośnie i będziesz mógł te plasterki wyrzucić.
Ale pamiętaj, na drugi raz nie bądź gapą, omijaj sterczące dachy i wysokie wieże. Przecież mogłeś się rozbić na kawałki!
− Kto płakał w nocy i obudził mamę? Co się stało księżycowi?
− O co martwił się księżyc? Na jaki pomysł wpadła mama?
− Z jakich składników zrobiła ciasto?
− Czego użyła do przyklejenia brakującego rożka?
− O co mama poprosiła księżyc?
Dziecko przykuca, dłonie trzyma na udach. Na słowa Rodzica: Uruchamiamy rakietę zaczyna rytmicznie uderzać w uda; najpierw powoli, potem coraz prędzej. Na słowo: Start – wyciąga do góry ręce i głośno krzyczy: Uuuuu... (rakieta odleciała). Zabawę powtarzamy kilka razy.
MIŁEJ ZABAWY!
64-700 Czarnków
Os. Parkowe 10